piątek, 26 października 2012

Naleśniki z pieczarkami i szpinakiem w sosie serowym

Kolejny przepis z programu "Pyszne 25". Pani irytująca, ale ciekawość co do przepisów zwycięża i oglądam, a jakże. Tym razem z racji wyjazdu mojego nie jedzącego grzybów chłopa postanowiłam zaszaleć i zrobić coś nowego, coś dla siebie z grzybami.

Przepis w miarę możliwości przepisany :

Składniki :

ser żółty 60 g
śmietanka 350 ml
pieczarki 250 g
masło roztopione 50 g
szpinak 300 g
jajka 2 sztuki
mleko 200 ml
orzechy włoskie 50 g
mąka 80 g


Sposób wykonania :

Zaczynamy od przygotowania farszu. Pieczarki przekrawamy na pół a później kroimy w piórka. Na rozgrzaną patelnię wrzucamy ok. dużej łyżki masła i kiedy się rozpuści, dodajemy pieczarki. Pieczarki doprawiamy dopiero kiedy się zredukują solą.
Rozgrzewamy drugą patelnię, wrzucamy znowu około łyżki masła i po rozpuszczeniu wrzucamy do niej szpinak. Pod koniec smażenia dodajemy szczyptę soli. Po podsmażeniu szpinaku odcedzamy go na sitku czy tam durszlaku. Szpinak odciskamy np. łyżką żeby pozbyć się nadmiaru wody jaki się w nim znajduje. Przekładamy do miseczek osobnych i czekają na swoją kolej zarówno szpinak jak i pieczarki.
Bierzemy się za robienie ciasta naleśnikowego. Do dużej miski wbijamy jaja, bełtamy, dodajemy mąkę, bełtamy, dodajemy mleko stopniowo i mieszając dodajemy go tyle aż osiągniemy pożądaną konsystencję. Dodajemy szczyptę soli i odrobinę rozpuszczonego masła. 
Naleśniki smażymy cienkie.
Na gotowy rozłożony naleśnik nakładamy na środek najpierw szpinak (około 2 łyżek) i równolegle do szpinaku obok "wałek" z pieczarek. Rolujemy. Takiego naleśnika wkładamy do naczynia żaroodpornego.
Sos serowy robimy łącząc w misce ser, śmietankę (raczej nie homogenizowaną tylko płynną) i szczyptę soli i pieprzu. Mieszamy wszystko.
Orzechy wrzucamy na suchą, rozgrzaną patelnię, grillujemy. Po zdjęciu z patelni siekamy je i dodajemy do sosu. Mieszamy.
Owy sos serowo-orzechowy ląduje na naleśnikach kiedy już wyłożymy nimi naczynie żaroodporne. Idzie to wszystko do piekarnika rozgrzanego do cholera-wie-jakiej temperatury na czas aż-będzie-gotowe (przypis ode mnie). Jak się ser rozpuści i przypiecze to znaczy, że gotowe (tak mi się wydaje).

Paradoksalnie najmniej przepadam za orzechami włoskimi ze wszystkich możliwych rodzajów orzechów. Paradoksalnie bo za domem w ogrodzie mam dwa drzewa takimi orzechami bombardującymi... Świeże i lekko miękkie są jak najbardziej ok, jednak te suchary serwowane w sklepach jakoś mnie odstraszają...
A jak pokazałam chłopu długość tego przepisu to spytam czy przedstawiam też historię pochodzenia każdego ze składników ;P
Może do zdjęć przejdźmy... ;-)

Ja na przekór zaczęłam od zrobienia ciasta naleśnikowego. I jak pewnie będzie widać zrobiłam samych naleśników o wiele więcej, żeby i nie tylko do tego przepisu poszły ;-)



No i generalnie zrobiłam przepis z mniejszej ilości składników. 

Pieczary najpierw na pół, później w pióra.

...i na masełko


Maksymalnie myślę, że same liście szpinaku ważyły może 100g (z opakowania 150g)
Po umyciu szpinak oczywiście też na masełko.




I na naleśnika dajemy trochę szpinaku i trochę pieczarek



i do "naczynia" żaroodpornego.
Jak widać poniżej mi z takiej małej ilości wyszły jedynie 3 naleśniki, ale i tak zjadłam ostatecznie tylko 1.


No i czas na sos orzechowo-serowy

Orzechy z działki


Pokroiłam i przyprażyłam na patelni


i razem z drobno pokrojonym serem wylądowały w śmietanie. Do tego sól i pieprz.


I wymieszany sos wlewamy na naleśniki.
Ja niestety użyłam śmietany homo, bo innej nie miałam, więc raczej wrzuciłam je na naleśniki niż je polałam.


Po czym to wylądowało w piecu nagrzanym do jakiś 200 stopni na około 10 min. Generalnie jak sos się widocznie przysmaży to jest danie gotowe.



I na koniec rozcięte


Zdjęcia wyszły średnie, ale tak na ogół jest jak się robi po zmroku. Przepis sam w sobie mnie nie zachwycił, określiłabym go raczej słowem "zjadliwy", no szału nie było zdecydowanie. Ale jak ktoś lubi takie neutralne smaki to niech próbuje. Zdecydowanie lepsza pod kontem wykorzystania szpinaku była zupa którą robiłam jakiś czas temu.
Przepis oceniam na 2,5/5.

A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz